Tak naprawdę widzę tylko dwie transakcje:
1) Towarowy rajd i wszystko inne spada
Dekada niedoinwestowania w prawie wszystkie towary. W rezultacie nawet w scenariuszu skromnego globalnego wzrostu i zielonej transformacji nie ma wystarczającej ilości surowców. Będzie to wiatr w tył tak długo, jak długo zajmie budowa nowych kopalń i inwestowanie w energię. Biorąc pod uwagę, że nawet przy obecnych „wysokich” cenach nakłady inwestycyjne były minimalne, może to oznaczać, że ceny wzrosną znacznie dalej.
2) Towary spadają, a wszystko inne rośnie
Inflacja i stopy procentowe są kluczowe dla reszty rynku, ale trudno mi zobaczyć inflację poniżej 2% w środowisku, w którym ceny surowców wciąż rosną. Oczywiście, inflacja spadnie z obecnych 8%, ale aby w dowolnym rozsądnym czasie zejść poniżej 2%, towary muszą pomóc. Z łatwością widzę rozwijający się scenariusz, w którym Fed wstrzymuje podwyżkę w okolicach 3,5%, ale towary pozostają licytowane i utrzymują inflację powyżej 3% nawet przy minimalnym wzroście. To trudne tło dla ryzykownych aktywów.
Scenariusz zwyżkowy jest więc taki, że zapasy surowców i bilanse podaży/popytu są lepsze, niż się wydaje. To nadal będzie obciążać ceny w nadchodzących latach, a przynajmniej je ograniczy. Zaworem odciążającym – niestety – mogą być również rynki wschodzące. Na znak tego, co ma nadejść, Sri Lanka ogłosiła wczoraj zakaz sprzedaży niepotrzebnych paliw na dwa tygodnie, Laos jest bliski kryzysu. Istnieje więc realistyczny scenariusz, w którym wzrost rynków wschodzących jest stłumiony, a to obniża ceny towarów na tyle, że rynki rozwinięte wciąż buczą.